Legendy o Prusicach: Legenda o grabarzu z Prusic - Prusiceinfo.pl

Legendy o Prusicach: Legenda o grabarzu z Prusic

W miasteczku rozszalała się okrutna epidemia. Zabrała ona wiele dorosłych i dzieci. Mieszkańcy ukarali osobę, odpowiedzialną za rozpętanie katastrofy.
strefahistorii.pl

Po wojnie trzydziestoletniej, w 1656 roku, mieszkańców Prusic nawiedziła okrutna epidemia. Dżuma zbierała straszne żniwa nie tylko wśród dorosłych, ale także dzieci. Rodzicom pękały serca z bezsilności. Na całym terenie Prusic słychać było krzyki konających i płacz cierpiących ludzi. Mieszkańcy nie rozumieli, dlaczego tak straszna dżuma zaatakowała ich tereny.

Aby prosić Boga o miłosierdzie, podążali na boso do kościoła i tam wzywali o pomoc. Wielu z nich padało na posadzkę w kościele z wycieńczenia i tam umierało w męczarniach.

Miasteczko stopniowo wymierało, a domy pustoszały. Życie w niepewności i ciągłym strachu wykańczało mieszkańców. Cmentarz znajdujący się obok kościoła okazał się zbyt mały na ilość zmarłych, przez co grabarz musiał układać ciała warstwami. Postanowiono utworzyć nowe miejsce pochówku na terenach położonych poza murami miejskimi Prusic.

Pewnego dnia, z okolic nowego cmentarza dochodziły dźwięki tłumu, który podążał w kierunku miasta. Do tłumu zaczęli dołączać nowi ludzie. Gdy dotarli na rynek w Prusicach i rozeszli się, na środku zostały strzępy człowieka, który okazał się miejscowym grabarzem.

Wyszła na jaw prawda – to grabarz był odpowiedzialny za epidemię, która panowała w miasteczku. Chcąc się wzbogacić, zdzierał ubrania ze zmarłych na dżumę ciał, suszył je a później kroił na małe kawałki, po czym rozrzucał je dookoła miasta. Dżuma w ten sposób się rozprzestrzeniała, atakując kolejne osoby. Gdy ciał przybywało, zlecano mu kopanie kolejnych grobów, przez co jego majątek się powiększał.

Wściekli i zrozpaczeni mieszkańcy zrzucili zranionego grabarza do ciemnej piwnicy ratusza. Gdy się ocknął, został wyciągnięty z niej przez dwóch mężczyzn. Wywlekli go na ulicę i wtedy spektakl się rozpoczął.

Z grabarza zdarto ubrania. Kaci zaczęli bić grabarza, a wszystkiemu przyglądał się tłum ludzi. Obcęgami wyrwano mu 4 palce, później żywcem wyrwano mu nogi i ręce. Podpalono przygotowany wcześniej sztos i wrzucono do niego głowę, ręce i nogi grabarza. Ten akt miał być przestrogą dla wszystkich, którzy chcieliby się wzbogacać na nieszczęściu innych ludzi.